- Już idę babciu, tylko zabiorę telefon wraz ze słuchawkami - przede mną długa droga do Mullingar w Irlandii. Po zabraniu telefonu wraz ze słuchawkami, zbiegłam po schodach na dół.
- Będziemy tęsknić Wanessko- powiedział mój dziadek. Po mimo 16 lat na karku dziadek, dalej mówi do mnie jak do małej dziewczynki, zbyt bardzo go kocham, aby jemu zabronić.
- Rid zawiezie Cię na lotnisko, my niestety nie możemy- powiedziała staruszka- Jesteś już spóźniona moje dziecko - dopowiedziała przestraszona tym, że mogę nie zdążyć. Będę tęsknić za tą staruszką panikującą oraz ciągle sie o mnie martwiącą. Nie rozumiem jedynego po co kobieta zwana, moją rodzicielką chce mnie na siłę ściągnąć do siebie.
-Wiem, lecz tak bardzo nie chce jechać - powiedziałam mając łzy w oczach. Niestety nie miałam wyboru. Musiałam tam pojechać, gdyż tak zdecydował sąd, że miejsce córki jest przy matce.
- Więc, przyszedł moment pożegnaniu - powiedział staruszek z dość wyczuwalną tęsknotą. Pożegnałam sie z dziadkiem całując jego policzek, następnie mocno przytulając go do siebie.
- Będę za wami bardzo tęsknić- wyszeptałam do jego ucha - Nie pozwól babci za bardzo tęsknić za mną - powiedziałam dość głośniej po czym odsunęłam sie od niego, podchodząc tym razem do babci. Z babcią powtórzyłam ta samą czynność co z dziadkiem. Do pomieszczenia nagle wszedł mój przyjaciel.
- Dosyć tych czułości - powiedział przyjaciel - Jeżeli zaraz nie wyjdziesz z domu spóźnisz sie na samolot, a następny jest dopiero za parę dni - dopowiedział. Bardzo pragnęłam usłyszeć, że mój samolot został odwołany.
- Pa kochani - ostatni raz na nich spojrzałam, następnie wychodząc z pomieszczenia. Chłopak spakował moje walizki do samochodu.
- Gotowa ?- zapytał sie- Przed nami 30 minut podróży - dopowiedział nawet nie czekając na moja odpowiedź. Podczas wsiadania na chwilę zatrzymał mnie głos dziadków.
- Jedźcie z bogiem i uważaj na siebie - powiedziała staruszka.
- Nie daj sobie pluć w twarz - dopowiedział od razu dziadek.
Wsiadłam do samochodu chłopak, który od razu ruszył na lotnisko. Po 15 minutach bynajmniej tak mi sie wydawało, odezwałam sie jako pierwsza.
- Będę tęsknić za Tobą Rid- powiedziałam - Będę tęsknić za tym wszystkim co było i już nie wróci, a ty o mnie zapomnisz - powiedziałam dość trudne dla mnie słowa.
-Zwariowałaś - powiedział - Nikt nie zastąpi mi mojej Wanessy- dopowiedział - Żadnej dziewczynie sie nie uda to, a także żadna nie zastąpi twojego miejsca - dokończył chłopak swoją wypowiedź.
- Także, będę za tobą tęsknić -
powiedział po chwili namysłu. Właśnie sobie takiego go zapamiętam,
zawsze troszczącego sie o mnie po śmierci taty. Po mimo jego maski
niegrzecznego chłopca, dla mnie zawszy był najlepszym przyjacielem, na
którego mogłam liczyć. Zawsze starał sie mnie pocieszyć w trudnych dla
mnie chwilach, gdy byłam szczęśliwa po mimo, że on nie wiedział
dlaczego, także był szczęśliwy. Przez chwilę pozwoliłam sobie wrócić
wspomnieniami do naszych wspólnych chwil. Moje bujanie w obłokach
przerwała mi ręka kolanie.
- Jesteśmy na miejscu -
powiedział spokojnym głosem chłopak. W głosie chłopaka był wyczuwalny
smutek. Bał sie że więcej mnie nie zobaczy. Ja także sie tego boję.
- Rozumiem -
odpowiedziałam. Wysiadłam z samochodu pomagając Ridowi z moją walizką.
Ruszyliśmy do miejsca odpraw, gdzie oddałam swoje walizki, aby mogły
zostać zapakowane do samolotu. Teraz została mi najtrudniejsza czynność.
Pożegnać sie z chłopakiem.
- Więc to już - powiedział - Zaczynasz wszystko od nowa - przyjaciel próbował mnie pocieszyć nawet w tak trudnej sytuacji.
- Będę tęsknić - odezwał sie znowu - Obiecaj, że nie znajdziesz takiego samego przyjaciela jak ja - dokończył zdanie.
- Obiecuję, a także będę tęsknić, lecz obietnica także dotyczy ciebie - powiedziałam.
- Obiecuję Was - powiedział chłopak przytulając mnie, a także pozwalając mi zacząć płakać w jego ramię.
Mój
tato, z którym byłam bardzo zżyta zawsze mówił do mnie Was. Pamiętam
chwile kiedy tato wiedział, że zbliża sie jego koniec powiedział słowa,
które zapamiętam sobie do końca życia. '' Będę zawsze z Tobą oraz do
końca zastaniesz w moim serce Was, kocham Cię ''. Chłopak wzmocnił swój
uścisk nie pozwalając mi sie rozpaść, na jeszcze mniejsze kawałki.
Odsunęłam sie od przyjaciela wiedząc, ze muszę już iść. Przeszłam przez
bramki, następnie ostatni raz spojrzałam w tył. Stał tam i płakał.
Wsiadłam na pokład samolotu po czym czekałam, aż wystartujemy.
Po ciężkich 3 godzinach samolot wylądował.
Wysiadając z samolotu od razu zauważyłam kobietę, trzymającą kartkę z moim imieniem. Tylko, że biednej kobiecie pomyliła sie troszkę pisownia mojego imienia '' Vanesa''. No niestety nie udało jej sie zrobić dobrego pierwszego wrażenia.
- Kochanie tak sie cieszę, że już przyleciałaś - powiedziała Angelika przytulając mnie do siebie.
Nie mogę pojąc skąd w niej, aż tyle radości, kiedy ja właśnie przechodzę załamanie.
- Hej - odpowiedziałam - Pomożesz mi z walizkami ?- zapytałam sie nie wiedząc za bardzo co mam je odpowiedzieć. Na pewno nie wyskoczę z tekstem, że także bardzo za nią tęskniłam.
- Tak, oczywiście - odpowiedziała po czym pomogła mi z nimi, aż do samego podejścia do samochodu.
Po zapakowaniu walizek wsiadłyśmy do samochodu.
- Jak podróż ?- zapytała sie chcąc rozwinąć rozmowę.
- Dobrze - odpowiedziałam- Ile mamy do Mullingar ?- zapytałam sie chcąc od razu wiedzieć, ile będę musiała ją znosić.
- Około 2 godzin- odpowiedziała - Możemy przeznaczyć ten czas na rozmowę - zaproponowała - Jesteś bardzo ładna na pewno masz branie - powiedziała szeroko sie uśmiechając. Nie lubię jak ktoś wtrąca sie w moje życie prywatne.
-Dzięki- odpowiedziałam - Lecz nie jestem wędkarzem, aby mieć branie na rybę- tekst dziadka sie przydał.
Kobieta jedynie spojrzała sie na mnie, po czym przeniosła wzrok na drogę.
- Przepraszam - odpowiedziała- Nie chciałam Ciebie urazić, po prostu moja córka Margaret, caly czas przyprowadza chłopców na kolację - odpowiedziała.
Ugh, no tak przecież ona ma nową rodzinę, a więc także ma nową córkę. Sorry nie jestem łatwa więc nie przyprowadzam facetów do domu ups.
- Nie jestem typem dziewczyny, który cały czas randkuje - powiedziałam - Pozwól, że posłucham sobie muzyki -
dopowiedziałam. Nawet jak byś nie pozwoliła i tak bym słuchała muzyki.
Wsadziłam słuchawki do uszu zamykając oczy, od razu po usłyszeniu
pierwszych słów piosenki. Po dwóch godzinach jazdy, poczułam czyjąś rękę
na ramieniu.
- Już jesteśmy na miejscu kochanie- powiedziała, pozwalając mi wysiąść z samochodu - To twój nowy dom -
powiedziała pokazując ręką na budynek. Poczułam sie lekko jak zwierze,
które zostało zaadoptowane. Kobieta pomogła mi wprowadzić walizki do
mieszkania.
- Kochani już jesteśmy - powiedziała - Wanesso to mój mąż Robert i jego córka Margaret -
powiedziała dość głośniej wchodząc do salonu. Mężczyzna szybciej
siedzący na fotelu wstał, chcąc sie ze mną przywitać, za to dziewczyna
nawet nie zwróciła, na mnie większej uwagi.
- Robert jestem - powiedział podając rękę - Mam nadzieję, że miło Tobie będzie sie z nami mieszkać
- dopowiedział po uściśnięciu ze mną dłoni. Mężczyzna odszedł ode mnie,
aby przymilić sie do moich walizek i zanieść je na górę. Kobieta od
razu pociągnęła mnie za rękę oprowadzając mnie po całym domu. Na samym
końcu pokazała mi, gdzie jest mój pokój, a także dopowiedziała, że będę
musiała dzielić łazienkę z moją '' siostrą ''. Pokój, który ma być mój
był ciemno fioletowy, na środku pod ścianą stało łóżko z szafkami po
bokach. Na przeciwko łóżka stała komoda, n której stał telewizor, za to
po mobach dwie szafy.
- Jak będziesz czegoś potrzebować to jesteśmy na dole- powiedziała Angelika - Jutro do szkoły nie zapomnij o tym - dopowiedziała uśmiechając sie po czym wyszła z pokoju. W rogu stało małe biurko z książkami.
Szkoła zaczęła sie już tydzień temu. Przede mną pierwszy rok w Liceum. Poznam jutro wiele nowych osób.
Postanowiłam napisać do babci, aby sie już nie martwiła.
Do: Babcia
Jestem już na miejscu cała i zdrowa. Poznałam już całą '' rodzinkę ''.
Od: Babcia
Dobrze kochanie. Powodzenia jutro w szkole, bądź grzeczna.
Spojrzałam na zegarek, który swoją droga stał na szafce nocnej. 20:08.
Nie byłam głodna więc postanowiłam udać sie do łazienki, w której rozebrałam sie i weszłam pod prysznic. Po prysznicu, a także umyciu włosów ubrałam na siebie piżamę, a włosy wysuszyłam ręcznikiem. Do pokoju udałam sie dopiero o 21:34. Położyłam sie spać, lecz na darmo bo nie mogłam zasnąć. Wstałam z łożka podchodząc do walizki, wyciągając z niej zdjęcie przedstawiające mnie babcię dziadka Rida, a także tatę. Było to zdjęcie zrobione w moje 13 urodziny ostatnie, które spędziłam z ojcem. Położyłam zdjęcie na szafkę nocną, kładąc sie do łóżka. Przejechałam jeszcze palcami po naszyjniku od taty. Było to złoty naszyjnik ze złotym serduszkiem, gdzie można było zobaczyć napis ''Was''. Ustawiłam budzik zasypiając.
HEJ :
Więc jak wrażenia po przeczytaniu rozdziału ?
Jest to moje pierwsze FF
Buziole Wika Xx
Fajnie się zaczyna, ale musisz zwrócić uwagę na błędy ortograficzne.
OdpowiedzUsuńSuper właśnie zaczynam czytać ~ Ola
OdpowiedzUsuńOd pierwszego rozdzialu zapowiada sie fajne i bardzo ciekawe ff ~ Kasia
OdpowiedzUsuńSłuchawki jak cos :)
OdpowiedzUsuń